Czy znasz uczucia, które pojawiają się gdy robisz coś własnymi rękami i takim prezentem obdarowujesz inną osobę?

Ja znam i bardzo je lubię. Lubię, gdy mogę obdarować kogoś dla mnie ważnego, tym co sama dla niego/niej zrobiłam (chyba częściej dla niej, bo mam wrażenie, że kobiety bardziej potrafią docenić takie rzeczy, a i pomysłów na kobiecie prezenty mam więcej).

Robienie prezentów wykonanych ręcznie zaczęło się już u mnie dawno temu. Mając 11-14 lat, wspólnie z grupą koleżanek świętowałyśmy urodziny poszczególnej solenizantki. Zależało nam, aby każdej dać coś szczególnego – czyli ręcznie robionego (wtedy chodziło też o kwestie finansowe –  nie miałyśmy zbyt wielu pieniędzy na kupno czegoś droższego). Czasem powstawały rzeczy bardziej pracochłonne, czasem mniej. Prezenty były ładniejsze, brzydsze,mniej lub bardziej praktyczne. Z prezentów nie do końca praktycznych i nie najładniejszych pamiętam papier toaletowy, na którym pisałyśmy baaaardzo długie życzenia (przynajmniej pisanie życzeń sprawiło nam dużo frajdy, a czytanie ich także było zabawne ;P).

Potem zaczęłam dawać już bardziej dopracowane prezenty. Jednym z bardziej pracochłonnych był obraz, który wyszyłam na ślub mojej kuzynki. Wyszywałam go haftem krzyżykowym. Obraz miał mniej więcej 30x 40 cm. Jeśli zetknęłaś się z takim haftem, pewnie wiesz ile czasu wymaga wyszycie obrazu o takich wymiarach. Nie napiszę teraz ile, bo nie zliczałam tego, ale wiem jedno – DUŻO. Zresztą wiedziałam jakiego przedsięwzięcia się podejmuję i pracę nad prezentem zaczęłam wyjątkowo wcześnie. Dwa miesiące po mojej kuzynce sama brałam ślub i wyszywanie działało na mnie uspokajająco.

Podarowałam też kilka innych rzeczy. Głównie jakieś kosmetyczki, woreczki. Czasem dostałam pozytywną informację zwrotną, czasem nie (o negatywnej nie piszę, bo przecież, choćby przez grzeczność, nikt mi nie powie – „nie podoba mi się to”. Nigdy też nie pytam obdarowywanych osób „jak podoba Ci się prezent”? Nie chcę, aby ktoś czuł się niezręcznie, gdy nie do końca trafię w gusta danej osoby, bo jednak z tym także trzeba się liczyć.

Najlepsza jest jednak sytuacja, gdy moją (własnoręcznie zrobioną) rzecz, widzę w użyciu. Wtedy już nikt nie musi nic mówić. Przecież skoro czegoś używa, skoro coś gdzieś powiesił, skoro coś nosi publicznie, to znaczy, że prezent spodobał się:).

Ostatnio, z braku czasu, daję mniej takich prezentów. Mam jednak wielką ochotę ożywić bloga. Dzięki niemu chcę zmotywować Was to robienia własnoręcznych rzeczy, które mogą być prezentem dla kogoś bliskiego lub samej siebie. Nie chodzi mi od razu o jakieś wielkie prezenty. Czasem wystarczy mały dodatek do czegoś większego, kupionego w sklepie. Mnie samej taka motywacja też się przyda.

 

Przykład drobnej rzeczy zrobionej ręcznie, która może być prezentem?

Wszelkiego rodzaju breloczki. Ostatnio uszłam dwa, z motywem serca.

Pierwszy z nich uszyty został ze skóry. W mojej pracowni mam bardzo dużo różnych rzeczy, tak więc znajdą się w niej nawet kawałki skóry w różnych kolorach. Wystarczy mieć skórę ze starej torebki, która nie nadaje się już do użytku. Można wyciąć z niej serce i uszyć taki breloczek.ttori

 

 

Drugi breloczek zrobiony jest z filcu. Jest to materiał już bardziej dostępny. Na małym kawałku filcu, przy użyciu maszyny do szycia, wyszyłam serce. Na maszynie ustawiłam dość ciasny ścieg i wolno szyłam tworząc kształt serca (możesz też narysować odpowiedni kształt i szyć maszyną po śladzie). Później przeszyłam 10-12 razy mniej więcej ten sam kształt. Tutaj nie jest już ważna precyzja. Serce nie miało być równe. Skupiłam się tylko na tym, aby zachowany był jego kształt.  Zamiast serca, można naszyć inny kształt np. literkę.
Oba breloczki są lekko wypchane włóknem silikonowym.

 

 

Dla kogo taki prezent?

W moim odczuciu breloczki te bardziej przeznaczone są dla kobiet (mamy, siostry, przyjaciółki), dla dziecka, dla nastolatki. Chociaż gdyby serce i pasek, w filcowym breloczku, były w czarnym kolorze, nabrałyby on bardziej męskiego charakteru.
Na breloczkach, które oglądasz zawiesiłam półkole. Przeznaczone są one na dopięcie do nich kluczy. Zamiast półkola można dodać karabińczyk. Wtedy breloczek stanie się zawieszką. Szczególnie będzie to dobry pomysł w przypadku prezentu dla dzieci, które lubią przyczepiać różne rzeczy do swoich plecaków.

W czasie mojej blogowej działalności udostępniałam także tutorial o szyciu breloczeka z tkaniny.

→ Tutaj znajdziecie post na ten temat.

Breloczek pokazany w ty poście używałam sama i służył mi dość długo. Jeśli chcecie uszyć podobny zapraszam do strony z moimi tutorialami, gdzie po zapisaniu się na Nowinki Szyciowe, będziecie mieć dostęp do wszystkich intrukcji szycia.

Idę do strony z tutorialami

 

Pin It on Pinterest

Share This